piątek, 11 marca 2011

yes. i'm back.

o matko matko. ile czasu minęło. ale wrociłam. co się zmieniło...
raz. jestem na ostatnim semestrze. moja młodość nieubłaganie się kończy.
dwa. ciągle. ciągle szukam pracy.
trzy. parę razy odwiedziłam moje ukochane dwie grzebalnie. z zazdrością raz pewien patrzyłam jak jedna dziewczyna szla do kasy z bluzka w kwiatki... gdzieś musiała mi umknąć na wieszakach. yf. ;p
cztery. prowadzę kalendarz terminowy. ;] uuu. poważnieję ;p
pięć. z powodu nadmiaru wolnego czasu zamiast pisać pracę magisterską wciągam się w nowe seriale. ostatnimi czasy powróciłam do plotkary.
sześć. stałam się fanatykiem zup kremów. mniam! ;)
siedem. i jak nigdy w tym semestrze mam ochotę imprezować. byłam z a. na połowinkach wydziałowych. żenada. wszyscy młodsi. nie wiadomo z kim się wypada bawić. na dodatek m. ukradli telefon. sic. 
osiem. i tak w sumie sama nie wiem czego chcę od życia. przeraża mnie że idzie wiosna a ja nie mam nikogo kto ze mną by się pałętał po w. gdyby a. mieszkała w w. byłoby prościej ;)
dziewięć. dzisiaj z powodu tego słońca i lenia posprzątałam w szafkach. ;) jestem z siebie mega dumna ;]
dziesięć. niech ktoś za mnie zrzuci 5 kilo ;p nie pogardzę. a nie mogę się zmobilizować, żeby chociaż iść na rolki (bo nie mam z kim. łeeeee. ;p) 
chwilowo moje usb się buntuję więc np. jutro wrzucę moje zdobycze z sh. ;)

piątek, 14 stycznia 2011

dżizas.

chyba mnie nie było lata świetlne. mam taki nawał roboty, że przeszłam teraz na dietę senną - 1,5 godziny. nie mam czasy nawet podrapać się w czoło. popijając drinki roberta kubicy obiecuję pojawić się za 2 tygodnie i szerzej się rozpisać.

niedziela, 2 stycznia 2011

powrót do rzeczywistości czas zacząć.

yf. no i witamy w w. wyjechałam z domu wcześnie, żeby jeszcze coś poprojektować ;)
dżizas jak mi się już nie chce studiować. powinno być 4 lata i dziękujemy. 5 to dużo za dużo.
w ogóle nie mam nawet kalendarza na 2011 rok, więc jestem zgubiona trochę dniowo. :)
pozdrawiam projektująco przy bat for lashes.

jednak to trochę żenujące, że nie mam wolnego czasu.
jestem gorsza od emeryta. bo emeryci chociaż wychodzą na spacery ;)
i jak mi się teraz marzy jakiś wyjazd do ciepłych krajów. razem z a.(chyba moja najlepsza i jedyna bf ;) ) mamy taki plan w wakacje. aaalleeee... jak będę pracować to mogę zapomnieć ;] jakie życie jest trudne ;)

sobota, 1 stycznia 2011

znowu.

no to witam znowu w 2011. właśnie zdałam sobie sprawę, że będę musiała wrócić do w... <beczy> .
a maksymalnie mi się nie chce. znowu projekty projekty projekty bo do sesji wypadałoby się wyrobić.
i weź tu człowieku prowadź życie towarzyskie jak nie masz czasu nawet na sen ;)
za dużo planów za mało czasu.

no i mamy 2011...

obiecywałam sobie równo rok temu, że 2010 będzie dobrym rokiem. spełnią się moje marzenia. będzie po prostu pysznie. jak zwykle po obietnicach zostały tylko jakieś resztki wspomnień.
teraz musi być inaczej!.
postanowienie 1. inżynierze! weź się do roboty.
postanowienie 2. praca praca. a co za tym idzie money money. ;]
postanowienie 3. muszę się ogarnąć, żeby zacząć gdzieś wychodzić bo zachowuję się jak emeryt.
postanowienie 4. nie pijemy już napoi typu enerdżajzer. ostatni wypity 31.12.2010 ;)
postanowienie 5. nie marnuję już czasu na głupoty (ograniczenie czasu spędzanego na fb) :)
postanowienie 6. od dzisiaj jestem na diecie ;) zarówno finansowej jak i kaloriowej ;)
postanowienie 7. ogarnij w końcu jakiegoś mężczyznę ;)
postanowienie 8. nauczę się wytrzymywać w obcasach dłużej niż 2 godziny :)
postanowienie 9. przestanę się przejmować 'co ludzie pomyślą...'
postanowienie 10. będę szczęśliwa. yf. to jest najtrudniejsze :)
pod powyższymi postanowieniami podpisuję się własną krwią i mam nadzieję, że za rok i jeden dzień napiszę, że przynajmniej 3 z 10 udało mi się spełnić ;)